1 września 1939 roku Niemcy zaatakowały Polskę, wybuchła II Wojna Światowa ....
1 IX rano salwy pancernika Schleswig - Holstein skierowane na składnicę tranzytową na Westerplatte obwieściły początek wojny. Bombowce niemieckie zaatakowały lotniska w Pucku i Rumii, co było pierwszym uderzeniem lotniczym II wojny światowej. Na szczęście mgła zalegająca tego ranka na Pomorzu znacznie utrudniała działalność lotnictwa niemieckiego. Zaraz po tym nalocie rozpoczęto, zakończoną do wieczora, ewakuację całego Dywizjonu Lotnictwa Morskiego na Hel, zgodnie z planami operacyjnymi. Niestety, posiadany sprzęt i uzbrojenie nie pozwalał na wykonanie niczego więcej niż nielicznych lotów patrolowych. Po południu nieplanowaną wcześniej decyzją kmdr Frankowskiego sztab Morskiej Obrony Wybrzeża ewakuuje się w komplecie, dwoma samochodami na Hel, gdzie zostaje ulokowany przez kmdr Steyera na terenie Oficerskich Domów Wypoczynkowych w Juracie, a następnie w opróżnionym bunkrze magazynu torped w pobliżu Helu, niedaleko siedziby sztabu Dowództwa Floty.
Zgodnie z planem "worek" nie spostrzeżone przez Niemców okręty podwodne Sęp, Ryś i Żbik udały się na pełne morze do wyznaczonych sektorów patrolowania, a Orzeł i Wilk do sektorów w Zatoce Gdańskiej. Lotnictwo niemieckie rozpoczęło serię wielodniowych, ciężkich nalotów na pozycje na półwyspie. Stwierdzono, że pociski smugowe z ciężkich karabinów maszynowych odbijały się od opancerzenia samolotów, co spowodowało wydanie zakazu otwierania bezskutecznego ognia. Wyniki ataków niemieckiego były na szczęście dosyć nikłe - jedynym znaczącym sukcesem było zniszczenie większości wodnosamolotów stojących na płytkich wodach Jastarni. Tego dnia bombardowano także port wojenny na Oksywiu.
Batalion KOP - u "Hel" obsadził kluczowe miejsca do obrony półwyspu. Stan Baonu po uzupełnieniach to 28 oficerów i 1169 szeregowych podzielonych na: cztery kompanie piechoty, obsady 41 i 42 baterii (75mm), kompanię karabinów maszynowych, pluton Straży Granicznej i pluton łączności. W dalszych dniach obrony stan batalionu "HEL" zwiększył się maksymalnie do 53 oficerów i 1790 szeregowych.
Polskie okręty otrzymały ok. godz. 16 rozkaz wykonania operacji "Rurka" - zaminowania wód Zatoki Gdańskiej. W czasie gdy okręty płynęły w stronę Helu, zostały zaatakowane przez 33 nurkowce niemieckie. Śmiertelnie rannego dowódcę stawiacza min Gryf kmdr. ppor. S. Kwiatkowskiego zastąpił kpt. mar. W. Łomidze, który polecił wyrzucić za burtę wszystkie, nieuzbrojone miny znajdujące się na Gryfie.
Większość poważnych opracowań historycznych unika jak ognia jakiejkolwiek oceny postępku kpt. mar. W. Łomidze.... Do wyjątków należą prace A. Rzepniewskiego i M. Borowiaka (bibliografia)....
W nalocie został ciężko uszkodzony trałowiec Mewa, który na holu doszedł w końcu do portu w Helu. Lekko uszkodzony Gryf także wszedł do Helu, jego nowym dowódcą mianowano kmdr. ppor. S. Hryniewieckiego, kpt. mar. Łomidze zszedł na ląd. Operacja "Rurka" poniosła fiasko. Kontradmirał Unrug rozkazał Wichrowi wejście do portu w Helu, wygaszenie kotłów i wyokrętowanie broni podwodnej.
2 IX samoloty niemieckie zatopiły na Zatoce zmobilizowany statek Gdynia pod dowództwem por. mar. rez. S. Koski (dyrektora Szkoły Morskiej w Gdyni) i jeden z przycumowanych akurat do niego kutrów. Drugi ze statków - Gdańsk został ciężko trafiony a dwa dni później zatopiony przez własną załogę. Odnotowano sukcesy po polskiej stronie - strzały dział 40mm strąciły do morza nurkowiec niemiecki, a w nocnych nalotach obsługa nkm - u także zestrzeliła co najmniej jeden samolot. Zmasowane naloty nie przyniosły obrońcom większych strat ani w ludziach ani w sprzęcie, z powodu słabego rozpoznania umocnień polskich, dobrego maskowania, zmasowanej obrony p. lot. i bezplanowego zrzucania bomb przez Niemców. Także pożary od zrzucanych licznie bomb zapalających dały się stosunkowo szybko ugasić.
Plan "Worek" zakładający bierne wykorzystanie okrętów podwodnych spowodował, że z myśliwego stały się one zwierzyną - przy spokojnym morzu i słonecznej pogodzie (obszary patrolowania w Zatoce były ponadto zbyt płytkie) były nieustannie tropione przez flotę i lotnictwo przeciwnika. Sęp około południa wykonał nieudany atak torpedowy na niemiecki niszczyciel, po czym ledwie uszedł zatopieniu w wielogodzinnych atakach, w których doznał wielu uszkodzeń. Również Wilk został wykryty, zaatakowany i uszkodzony. Ryś umykając z własnego sektora, gdzie napotkał 2 niszczyciele i ścigacz był cały dzień ścigany i atakowany, co ułatwiał wyciek paliwa z okrętu.
3 IX Niemcy sprowokowali pojedynek artyleryjski 31 baterii cyplowej im. H. Laskowskiego, oraz dział stojących w porcie Gryfa i Wichra z dwoma niszczycielami. Niszczyciele zostały przepędzone a jeden z nich został trafiony i odholowany z miejsca walki. Trafione i uszkodzone zostały także Gryf i helski dok remontowy. Z powodu fiaska operacji "Rurka" opracowano naprędce plan zastępczy i przekazano go na Wilka, który pomyślnie postawił zagrodę minową w Zatoce Gdańskiej. Orzeł opuścił swój rejon patrolowania i bez powiadamiania dowództwa udał się na północ. Kilka następujących po sobie nalotów niemieckich zatopiło i podpaliło Gryfa oraz zatopiło Wichra, który przewrócił się na burte przy nabrzeżu, oraz zatopiło także stojący w porcie wojennym trałowiec Mewa i zniszczyło niemal wszystkie wodnosamoloty zakotwiczone u wybrzeża Helu.
W porcie rybackim samoloty zatopiły kanonierkę Gen. Haller i zdemolowała 2 armaty przeciwdesantowe 75mm stojące na końcu mola portu rybackiego(pochodzenie nieustalone). Mimo zestrzelenia kilku samolotów niemieckich dzień ten był największą porażką załogi Helu - nawodna flota polska praktycznie przestała istnieć....
4 IX z wyżej opisanych powodów, a także z powodu wypowiedzenia 3 IX wojny przez Anglię i Francję, niemieckie niszczyciele, dozorowce, część okrętów podwodnych i niektóre kutry torpedowe opuściły Bałtyk kierując się na Morze Północne. Uszkodzony Ryś wszedł do portu w Helu i położył się zamaskowany na dnie basenu portowego.
7 IX Ryś i Żbik otrzymały spóźnione rozkazy postawienia zapory minowej (postawiły je 7 - go i 9 - go IX), a wszystkim okrętom podwodnym wyznaczono nowe sektory dozorowania dalej od Helu.
Przed południem Westerplatte zakończyło swą samotną walkę.
8 IX Kmdr Steyer polecił ewakuację baterii 43 z Władysławowa w rejon Chałup. We Władysławowie zatopiono planowo w wejściu do portu 3 kutry i dwie barki wypełnione piaskiem, w przewidywaniu wejścia Niemców, ale akcja ta nie przyniosła przewidywanych rezultatów i port stał się dogodną bazą dla niemieckiej floty. Także usiłowanie zablokowania Depki - wodnej drogi do Pucka nie dało rezultatu. Stały ostrzał rejonu półwyspu przez następne dni przez kilkadziesiąt małych jednostek floty niemieckiej był bardzo dokuczliwy dla obrońców i powodował szybkie malenie zapasów amunicji artyleryjskiej.
9 IX oddziały niemieckie zajęły Puck, zostało zaatakowane Swarzewo.
10 IX Swarzewo padło i półwysep został odcięty od zaplecza lądowego. Podjęto decyzje o zbudowaniu 1km na wschód od Chałup zagrody minowej z niewykorzystanych głowic torpedowych, co ukończono 20 IX.
11 IX trwały walki o Władysławowo zakończone dużymi stratami i wycofaniem się na pozycję pod Chałupami. Walki sił lądowych na półwyspie ustały na niemal 2 tygodnie, w tym okresie siły niemieckie bezustannie atakowały Kępę Oksywską.
Schleswig - Holstein przestawiono w porcie Gdańskim tak, że zaczął ostrzeliwać (bez powodzenia) teren 31 baterii cyplowej im.H. Laskowskiego
12 IX po raz pierwszy skierowano do akcji bojowej sprawne trałowce Jaskółka, Rybitwa i Czajka kierując je jako wsparcie artyleryjskie (działa 75mm) dla pozycji na północnym stoku Kępy Oksywskiej. W nocy z 12 na 13 IX tzw. "ptaszki" bezpiecznie postawiły zagrodę minową na południe od helskiego cypla.
Około 12 IX baterię 32 "grecką" zdjęto ze stanowiska i przesunięto w rejon Juraty od strony Zatoki. Jednocześnie podjęto decyzję przygotowania żelbetowych stanowisk artyleryjskich między Helem a Juratą i ustawienia na nich 2 dział zdjętych z rufy zatopionego stawiacza min Gryf (1 wieża jednodziałowa, 1 wieża dwudziałowa 120mm), jako 34 baterii. Jej dowódcą został por. mar. Edmund Pappelbaum, pomysłodawca budowy nowej baterii.
14 IX silne ataki nurkowców na port w Jastarni zatopiły Jaskółkę, i Czaplę a pozostałe "ptaszki" uszkodziły.
Włączono do obrony nowo-zbudowaną na górze Szwedów baterię przeciw-desantowa z nr 44 wyposażoną w dwa działa 75mm Schneider wz. 97 zdjęte z zatopionej kanonierki Gen. Haller. Dowódcą baterii jest por. mar. Zbigniew Kowalski - I oficer zatopionego Wichra.
W dniach 18 - 19 IX Schleswig - Holstein prowadził ciężki ostrzał Helu, kierowany przez samoloty. Sam nie był ostrzeliwany ze względu na zbyt wielką odległość i niemożność korygowania ognia. Kmdr Steyer podjął decyzję wysadzenia latarni morskiej w Helu, jako dogodnego celu pomocniczego dla artylerii wroga. Wysadzono ją 19 IX o godz. 13:30, po zaobserwowaniu odpalenia dział na Schleswig - Holstein - dla zmylenia celowniczych pancernika.
Mimo trwającej kampanii wojennej i trudnych warunków polowych, bez specjalistycznego sprzętu, udało się dokonać transportu ważących kilkanaście ton armat wymontowanych z Gryfa. Oba działa przetransportowano koleją na nowe stanowiska. Tam, na specjalnie skonstruowanych drewnianych saniach wciąga się je na stanowiska przygotowane na wydmach.
Dobiegły końca niezwykle zażarte walki obrońców Babich Dołów na Oksywiu. (Tu czytaj opis obrony Oksywia!). Dowódca Oksywia Płk. Dąbek broniąc się do ostatka, popełnił samobójstwo.
21 - 25 - 27 IX Schleswig - Holstein i Schlesien prowadziły ostrzał rejonu baterii cyplowej im. H. Laskowskiego. 25 IX polska bateria uzyskała co najmniej dwa bezpośrednie trafienie pancernika Schlesien, jednocześnie został poważnie ranny dowódca baterii cyplowej kpt. mar. Przybyszewski, po opatrzeniu rany zażądał uwolnienia ze szpitala i ponownie objął dowodzenie baterią.
30 IX po silnych atakach artylerii i wojsk lądowych Niemcy zajęły Chałupy. Wycofujące się polskie oddziały wysadziły zaporę z głowic torpedowych, przerywając półwysep i wstrzymując dalsze ataki. Poddała się Warszawa, padł Modlin. W Helu obniżyło się bardzo morale części obrońców, były kłopoty z żywnością, amunicją - zwłaszcza przeciwlotniczą.
Por. Pappelbaum zameldował osiągnięcie przez 34 baterię (2 dział wymontowanych z Gryfa) gotowości bojowej. Tego też dnia wieczorem z wieży jednodziałowej oddano 2 strzały próbne. Gdy po dwu dniach helski garnizon skapitulował, twórcy tej baterii poszli do niewoli z uczuciem zawodu, że ich wysiłek nie przyniósł wymiernego pożytku w działaniach obronnych. Jednakże historia osądziła ich trud jako wyjątkowy przykład niezłomności i pomysłowości obrońców.
Fundamenty tej zapomnianej przez lata baterii zostały odnalezione i sfotografowane dopiero w latach 2004 / 2006 przez poszukiwaczy z Pomorskiego Stowarzyszenia Ochrony Fortyfikacji "Reduta"
1 X na naradzie sztabowej w Helu zapadła decyzja o wszczęciu rokowań z Niemcami. Strona polska wstrzymała ogień ok. godz. 11 - tej, strona niemiecka dopiero ok. godz. 16 - tej. Po wstrzymaniu ognia pod port wojenny w Helu podpłynął ścigacz niemiecki z parlamentariuszami. Z powodu zniszczenia wszytkich jednostek wojennych w porcie helskim, dwaj wydelegowani polscy parlamentariusze dopłynęli do ścigacza kutrem rybackim.
Jeden z niemieckich trałowców tonie na minie postawionej w Zatoce niedaleko Jastarni.
Wieczorem w hotelu w Sopocie podpisano układ o kapitulacji - wkroczenie Niemców ustalono na 2 X godz. 10:00.
Obrona Helu zakończyła się. Wszystkim uprawnionym wypłacono pobory za 3 miesiące z góry - resztę pieniędzy wywiezionych z Banku Polskiego w Gdyni komisyjnie spalono. Spalono akta sądowe i personalne, uwolniono wszystkich więźniów - w tym także oskarżonych o dezercję. Całą noc niszczono, topiono i zakopywano sprzęt.
Podjęto liczne próby ucieczki morzem - powiodła się ucieczka kutra pościgowego Batory - obecnie stoi na lądzie w porcie wojennym w Helu.
Polskie okręty podwodne:
Orzeł - pomyślnie dopłynął do Anglii, opuszczając Bałtyk dopiero 11 października - jako ostatni okręt Marynarki Wojennej RP.
Wilk - przepłynął cieśniny duńskie 19 września, a następnie dopłynął do Anglii.
Sęp - poddał się internowaniu 17 września w Szwecji z powodu nie dajacych się usunąć przecieków.
Ryś - poddał się internowaniu 18 września w Szwecji z powodu braku paliwa.
Żbik - poddał się internowaniu 25 września w Szwecji z powodu uszkodzenia włazów.
Warto wyraźnie podkreślić, że żaden z polskich okrętów podwodnych nie został zatopiony, ani nie dostał się w ręce niemieckie.
Niemcy po zajęciu Helu gorączkowo poszukiwali ciężkich dział polskich - nie wierzyli, że Polacy mają jedynie czterodziałową baterię im. H. Laskowskiego...
Zdjęcie obok, autorstwa PK Hugo Jagera pochodzi ze stereoskopowego albumu zdjęć niemieckich "Die Soldaten Fuhrers im Felde" wydane przez Raumbild - Verlag Otto Schonstein K. G. w Monachium.
Obrońcy strącili od 15 do 53 samolotów (różne źródła podają różne dane), zatopili jeden trałowiec, wielokrotnie uzyskali trafienia z dział w inne okręty niemieckie.
Straty obrońców wyniosły ok. 100 zabitych i ok. 150 rannych.
Do niewoli dostało się ok. 2000 polskich żołnierzy i oficerów. Rozpoczęło się 67 miesięcy nimieckiej okupacji...
Na terenie miasta Hel Niemcy w ostatniej fazie obrony Helu budowali lotnisko polowe, którego budowę przerwano w kwietniu 1945 - obecnie ten teren jest zabudowany domami.
Jak mówią relacje - pas startowy zaczynał się po wschodniej stronie hotelu Riviera i kończył się w okolicach dzisiejszego Domu Rybaka. Budynek ówczesnej obsługi i sztabu lotniska mieścił się w budynku mającym obecnie adres ul. Steyera 20. Z powodu budowy lotniska zburzono kilka willi i zlikwidowano resztki zapadającego się w morze Kurhausu.
Samoloty miały lądować od strony Zatoki, mniej więcej wzdłuż obecnej ul.Steyera. Podobno z lotniska tego w styczniu 1945 roku korzystał między innymi Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch (1896 - 1986) podczas ewakuacji z Mierzei Wiślanej samolotem Fiesler Fi 156 "Storch".
Nawierzchnia pasa startowego była wykonana z drewna - z okrąglaków sosnowych około półmetrowej długości, wbitych w ziemię pionowo jeden przy drugim. Jeszcze kilka lat po wojnie Helanie wykopywali te pnie, używając ich do palenia w piecach.
Cały półwysep intensywnie fortyfikowano, wykorzystując doświadczenia z 1939 roku w pobliżu Chałup zrobiono przekop półwyspu - rów parometrowej szerokości, ciągnący się od morza do zatoki. Na odcinku między Chałupami a Kuźnicą zrobiono zaporę przeciwczołgową, której przedłużenie stanowiły poprzecznie ustawione lokomotywy wchodzące w morze.
Pod koniec wojny na terenie portu, zagrożonego już wtedy nalotami, rozpoczęto budowę trzy kondygnacyjnego żelbetonowego schronu przeciwlotniczego typu T - 750 (Truppenmannschaftsbunkers 750) dla bazujących tu załóg okrętów. Schron miał planowo pomieścić 750 osób chronionych stropem o grubości 350cm. Miał ściany zewnętrzne o grubości 250cm, był wyposażony w filtrowentylację, agregaty prądotwórcze i kotłownię. Do końca wojny zdołano wybudować tylko fundamenty oraz parter. Identyczne schrony zachowały się na terenie portu wojennego w Gdyni i Świnoujściu.
W końcu 1945r. produkcja w stoczniach zmalała ze względu na zbliżający się front, ale rola tego obszaru jako bazy floty była dalej ogromna. Ponieważ Niemcy planowali nowe ofensywy na początek 1945 roku, a więc utrzymanie tego rejonu było niezwykle ważne. Zgromadzono tu ogromną liczbą okrętów podwodnych i nawodnych, zgromadzono kolosalne ilości sprzętu wojennego.
Rejon Zatoki Gdańskiej był niemal do końca okupacji oazą spokoju - nie było tu bombardowań ze względu na wielkie odległości od baz alianckich.
Jednak alianci aktywnie interesowali sie sytuacją w tym rejonie.
18 grudnia 1944r. odbył się największy udany nalot RAF, w rejon portów Trójmiasta wysłano m.in. 236 bombowców typu Lancaster. Bombardowania spowodowały wielkie zniszczenia w stoczni Kriegsmarine, w obiektach portowych, uszkodzono liczne okręty w tym trzy bomby trafiły pancernik „Schleswig - Holstein", który nabrał wody i oparł się rufą o dno basenu portowego w Gdyni. (Zatonął ostatecznie 26 XII, a 21 III 1945 roku został dodatkowo zniszczony przez Niemców ładunkami wybuchowymi) .
Nieustannie szły transporty morskie wywożące tysiącami rannych i uciekinierów do Rzeszy.
30 stycznia z Gdyni wypłynął okręt koszarowy Kriegsmarine "Wilhelm Gustloff" z 10,5 tysiącem uciekinierów na pokładzie. Wśród nich, prócz kobiet, dzieci, rannych i cywilów było także ok. 1000 kadetów i oficerów z II Szkolnego Dywizjonu Okrętów Podwodnych oraz inni wojskowi i działacze partyjni. Korzystając ze złej pogody, kapitan miał nadzieję przemknięcia się na Zachód i ucieczki przed Rosjanami. Wkrótce po minięciu Helu "Gustloff" został mimo bardzo złej pogody zauważony przez radziecki okręt podwodny S - 13 ostrzelany czterema torpedami i zatopiony w ciągu zaledwie 50 minut.
Podobno na Gustloffie odebrano tajemniczy (bo nigdy nie udało się ustalić kto go wysłał) komunikat o niemieckich okrętach w pobliżu. Wtedy zapalono światła. Nikt się nie odezwał (bo tak naprawdę nikogo nie było) więc wkrótce zgaszono światła, ale Rosjanie zobaczyli przez chwilę Gustloffa jak na strzelnicy. I nawet pogoda nie mogła tu przeszkodzić....
W tragedii "Gustloffa" zginęło (większość zamarzła w morzu, w kamizelkach ratunkowych) od 5350 do 9343 osób (różne źródła podają różne liczby) - około cztery razy tyle ludzi co na "Titanicu" - niektóre źródła twierdzą, że najwięcej w całej historii światowej żeglugi. Uratowało się ok. 904 - 1252 (rózne źródła podają różne liczby) osoby. Wrak "Gustloffa" leży do dziś ok. 40 kilometrów na północ od Łeby.
W nocy 10 lutego 1945 roku zatopiony został dwoma torpedami w ciągu 7 minut "Steuben" (dawniej: General Steuben) załadowany ok. 5.000 rannymi żołnierzami i uciekinierami. Zatopienie przyniosło ok. 3500 ofiar ("trzecie miejsce" na liście największych katastrof morskich). Zatopił go ten sam okręt podwodny S - 13 - co Gustloffa i prawie w tym samym miejscu.
16 kwietnia 1945 roku tuż przed północą statek "Goya" płynący z Helu dostał w jego okolicy dwie torpedy od radzieckiego okrętu podwodnego L - 3 (dowódca: kpt. Konowałow - prawdopodobnie najwięcej zatopień w całej radzieckiej flocie podwodnej). "Goya" na pokładzie miał ok. 7000 ludzi (cywilni uchodźcy i ranni żołnierze). Razem z pięcioma innymi statkami miał popłynąć do Kopenhagi. Statek przełamał się i zatonął w 4 minuty. Uratowały się tylko 183 osoby!
3 marca 1945 roku rejon Trójmiasta znalazł się w okrążeniu rosyjskim. Na stosunkowo niewielkim terenie znalazła się kolosalna ilość ludzi i sprzetu, w tym wiele czołgów, oraz malejące zapasy paliwa i amunicji.
Pozostawała tylko obrona do ostatka, lub szukanie ucieczki morzem.
15 marca gauleiter Forster oświadczył publicznie, że zwycięży Rosjan, lub polegnie.
22 marca Rosjanie zajęli Sopot odcinając rejon Gdańska od rejonu Gdyni i Oksywia.
25 marca Hitler ogłosił Oksywie twierdzą, podobnie jak teren Gdańska.
26 marca Gdańsk bronił się w pełnym okrążeniu. Mimo wezwań do poddawania się przeważał wśród Niemców paniczny lęk przed Rosjanami - znane były powszechnie przypadki torturowania i rozstrzeliwania poddających się żołnierzy niemieckich jako odwetu za niemieckie okrucieństwa popełniane zwłaszcza przez oddziały SS.
W przeciwieństwie do polskiej obrony w 1939 roku Niemcy mieli potężną artylerię i na morzu i na lądzie, z tym że zapasy amunicji prędko się wyczerpywały, a paliwa do czołgów nie było...
Nowoczesne samoloty rosyjskie niepodzielnie panowały w powietrzu a łodzie podwodne Czerwonej Floty czatowały w rejonie Helu na transporty wypływające z Zatoki.
27 marca resztki Niemców opuściły palący się Gdańsk, uciekając na teren Żuław i tworząc tam ostatni rejon obrony.
28 marca oddziały radzieckie zdobyły Gdynię spychając Niemców na Kępę Oksywską.
30 marca Gdańsk zajęły wojska radzieckie rozstrzeliwując i deportując ludność, rabując i niszcząc ocalałe jeszcze w znacznej części miasto podpaleniami i wysadzeniami.
Szczegółowe informacje są nieliczne.... Pastor Friedrich Reimer z kościoła św. Katarzyny w Głównym Mieście wyszedł do Rosjan w stroju liturgicznym, chcąc ich prosić o oszczędzenie Świątyni i zginął zastrzelony na jej progu...
Opinie historyków i pamiętnikarzy bardzo różnią się co do tego, jaka część Gdańska była spalona w czasie walk, a ile po wyzwoleniu. Wydarzenia te były jeszcze do niedawna okryte mrokiem wstydliwej tajemnicy, teraz pisze się o nich coraz powszechniej......
Oddziały polskie brały aktywny udział w zdobywaniu Gdyni i Oksywia, natomiast do Gdańska już po jego wyzwoleniu, weszła tylko wydzielona w celach propagandowych grupa wojska polskiego.
4 kwietnia gauleiter Forster przybył promem z Helu na bronioną wciąż Mierzeję Wiślaną, a następnie wywieziono go na Zachód.
Po ciężkich walkach, w nocy z 4 na 5 kwietnia Kriegsmarine przeprowadza gigantyczną ewakuacje morską (tzw. operacja "Walpurgisnacht" - choć kalendarzowe święto Nocy Walpurgii wypada z 30 kwietnia na 1 maja) - Niemcy przewieźli masy uciekinierów z Oksywia na Hel - używając wszelkich dostępnych środków transportu wodnego przewieziono około 30 tysięcy uciekinierów i 10 tysięcy żołnierzy, przy minimalnych stratach własnych, a większość Oksywia zajęli Rosjanie. Hel był zatłoczony ponad granice możliwości, (20 - 30 tysięcy żołnierzy a także masy uciekinierów cywilnych i obóz jeniecki, niektóre źródła mówią o 140tys. a nawet 365 tysiącach (!!) ludzi na Helu. Ludzie kopali ziemianki i żywili się resztkami, cały czas trwały silne naloty rosyjskich myśliwców i bombowców, transporty morskie przepełnione uciekinierami były masowo zatapiane w okolicach półwyspu...
W celu wyżywienia tak wielkiej ilości ludzi zbudowano m.in. piekarnie wojskową ukrytą na terenie żelbetowego stanowiska nr 2 byłej baterii Schleswig - Holstein.
5 kwietnia Około godz. 17 - tej Rosjanie zdobyli resztę wzgórza Oksywskiego.
Z Helu w dalszym ciągu odpływają transporty ewakuacyjne na zachód. Tylko w czasie kwietnia 1945 roku około 387tys. ludzi opuściło Hel drogą morską.
30 kwietnia - czyli w następną "Noc Walpurgii" Hitler popełnił w Berlinie samobójstwo - II Rzesza rozsypała się ostatecznie.
6 maja - ostatni okręt z żołnierzami i uciekinierami na pokładzie odpłynął z Helu.
Na Helu pozostało do kapitulacji ok. 60 tys ludzi - w większości personelu wojskowego.
9 maja 1945 po podpisaniu przez Niemcy aktu bezwzględnej kapitulacji Hel i Mierzeja skapitulowały.
Oprócz niezliczonych jeńców wojennych deportowano na roboty do Rosji kilkanaście tysięcy ludzi, głównie Kaszubów, którzy uważani byli przez władze za Niemców. Z samego Helu deportowano ponoć 25 tysięcy ludzi!! (Dziennik Bałtycki 19 maja 1945r.).
Miasto Gdynia ucierpiało niewiele, natomiast port i jego urządzenia były zniszczone w znaczącej części, zarówno przez bombardowania alianckie jak i przez ustępujących Niemców.
Port był zablokowany celowo zatopionymi jednostkami jak np. pancernik „Gneisenau” oraz wieloma mniejszymi, baseny portowe wypełnione były wrakami jak np. pancernik „Schleswig - Holstein” stojący na dnie przy tzw. Nabrzeżu Rumuńskim, niemal wszytkie dźwigi i inne obiekty portu, także nabrzeża były zniszczone przez specjalne grupy niemieckich saperów.
Straty niemieckie szacowane są na ok. 90.000 poległych i ponad 30.000 wziętych do niewoli. Straty wojsk radzieckich i polskich oszacować dużo trudniej - ukrywano je ze względów propagandowych, ale określa się je nawet na 150.000 poległych i rannych żołnierzy.